Pielgrzymowanie to sposób zbliżania się do Pana Boga. Coraz popularniejsze są dziś także pielgrzymki autokarowe albo rodzinne wędrowanie do miejsc kultu religijnego. Podróżowanie to nieodłączny element naszego życia – dojazdy do pracy, do szkoły, do lekarza, do kościoła. Jedną z cech systemów totalitarnych jest wprowadzanie wszelkich możliwych ograniczeń praw obywatelskich, w tym także prawa do przemieszczania się. Dlaczego więc w XXI wieku mamy być pozbawieni prawa do swobodnego podróżowania i ograniczeni w prawie posiadania własnego, domowego środka lokomocji?
Koniec z pielgrzymkami po Europie na dotychczasową skalę?
Tocząca się obecnie prawdziwa „wojna” z kierowcami i posiadaczami prywatnych aut to nieuchronna konsekwencja wdrażania ideologicznych szaleństw, które pod przykrywką ekologii i zrównoważonego rozwoju prowadzą de facto do zastoju (a nawet regresu) gospodarczego i powszechnej drożyzny. Już widocznej w całej Europie. Zmiany, które zaczyna się wdrażać na poziomie rozporządzeń unijnych, już teraz zaczynają uderzać w ruch pielgrzymkowy. Niestety, pielgrzymowanie do miejsc kultu na dotychczasową skalę w Europie może już nie powrócić do poziomów sprzed 2019 r., jeśli cały zachód Europy tak zaciekle zacznie zwalczać transport prywatny i podróże samolotowe.
Źródła takiego kierunku antyrozwoju cywilizacyjnego odsłania raport Agnieszki Stelmach pt. „Zrównoważony rozwój – zaklęcie globalistów, instrument totalnego zniewolenia”, wydany właśnie przez Stowarzyszenie Ks Piotra Skargi. To unikalna w skali polskich badań nad zrównoważonym rozwojem praca.
O czym mówi raport Zrównoważony rozwój – zaklęcie globalistów, instrument totalnego zniewolenia ?
W raporcie tym przeczytamy m.in. wypowiedź prof. Bolesława Roka, dyrektora Centrum Badań Przedsiębiorczości Pozytywnego Wpływu Akademii Leona Koźmińskiego: „Dla mnie podstawą GOZ (gospodarki obiegu zamkniętego – przyp. red.) jest angielskie określenie „less is more”, czyli „mniej oznacza więcej”. Być może da się mniej produkować i mniej kupować, a jednocześnie budować takie modele biznesowe, które pozwolą przy mniejszym wolumenie produkcji wciąż tyle samo zarabiać. Albo nawet więcej, jeśli zwiększymy efektywność wykorzystania zasobów. Ale też podnosić jakość życia obywateli. Punktem wyjścia nie są więc odpady i myślenie o tym, jak je zagospodarować, tylko raczej: jak nie doprowadzać do nadmiernej produkcji i eksploatacji.”
Jak pisze autorka raportu, red. Agnieszka Stelmach: „Z tą koncepcją ściśle wiąże się konieczność zmiany wzorców życia codziennego. Profesor nakłania do ograniczenia konsumpcji. – Zamiast rzeczy materialnych dawać usługę – w zarządzaniu taka strategia nazywa się product as a service. Bo nie musimy mieć, żeby używać, np. tak jest z samochodami – coraz rzadziej potrzebujemy posiadać samochód”. I tu płynnie przechodzimy do kolejnego aspektu circular economy, to znaczy do gospodarki współdzielenia (to coś w rodzaju przysługi sąsiedzkiej). Proponuje się wszelkie formy leasingu, wynajmowania, licencji, zamiast kupowania rzeczy na własność. O ile jest to bardzo korzystne rozwiązanie w niektórych przypadkach (np. leasing maszyn), o tyle ten model przewiduje prawie całkowite odejście od własności prywatnej – fundamentu wolności.”

Raport Agnieszki Stelmach pt. „Zrównoważony rozwój – zaklęcie globalistów, instrument totalnego zniewolenia” da Państwu odpowiedź na wiele z tych pytań i ujawni doktryny, z których czerpią swoje pomysły współcześni szkodnicy, zagrażający rozwojowi cywilizacji. Będzie też świetną odtrutką na propagandę rzekomej konieczności wdrożenia szkodliwych zmian, jaką zalewają nas największe stacje telewizyjne i portale internetowe. Nieprzypadkowo bowiem przeciwnicy własności prywatnej i zwolennicy wygaszania gospodarek kosztem poziomu życia ludzi jednocześnie często propagują system wartości, w którym człowiek jest tylko „utrapieniem i obciążeniem dla przyrody”. Dla zmyłki w systemie tym stosuje się gładkie i miłe dla ucha nazwy takie jak „zrównoważony rozwój”, „ochrona klimatu” itd.
A to już jest problem daleko głębszy, wiążący się z dehumanizacją cywilizacji i postawieniem przyrody ponad istnieniem ludzkim. Zupełnie inaczej niż widzi to system wartości chrześcijańskich, w którym człowiek stworzony przez Boga jest dobrem a nie kłopotem dla przyrody.